poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Nasze trojaczki

    Sezon (pierwszy) grzebania w ziemi czas zacząć. Niestety możliwości ze względu na ograniczoną powierzchnię balkonową (a w dużej części już zajętą) mam niewielkie. Spełniam jednak powolutku swoje małe marzenia - na pierwszy rzut ziółka. Trojaczki. O wdzięcznych imionach - Bazylka, Tymuś i Oreganek :). Czyż nie są słodkie i wdzięczne? :)

Stoją sobie takie trzy maleństwa i wyciągają się prężnie w kierunku słońca.
Dziewczynka w  koronkowej sukience.
Panowie natomiast w sweterkach w luźne, klasyczne sploty.

środa, 24 kwietnia 2013

Chleb powszedni.

Lessons learnt z pieczenia pierwszego chleba:
  1. Chleb należy piec na blasze obficie obsypanej mąką. Nie należy piec go w blasze wyłożonej papierem, ponieważ celulozowy twór uwielbia oblepiać chleb - trwale. 
  2. Chleb należy piec nieco dłużej niż przewiduje przepis lub pozostawić go w stygnącym piekarniku. 
Poza tym pychota. No i przede wszystkim pachnąco i zdrowo. No i wiemy co szamiemy :)

Pięęęękny :)

Popękana skórka i zarumieniony słonecznik. Nie mogę opanować się przed wyskubywaniem ziarenek :)

wtorek, 23 kwietnia 2013

Czy z tej mąki będzie chleb?

   Po zakupieniu w Młynie mąki pszennej graham typ 1850, zabrałam się za pieczenie chleba. Ciasto wyrobione, rośnie sobie spokojnie. Upiekę z niego mój pierwszy chleb. Ciekawe, co z tego wyjdzie...

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Bez chały chałka

    Uwielbiam weekendy m.in ze względu na to, że mogę w tym czasie oddawać się błogiemu lenistwu w kuchni i bez pośpiechu wypróbowywać nowe przepisy. Tym razem przyszedł czas na drożdżową chałkę z nadzieniem nugatowo-czekoladowym. Przepis znalazłam ponad rok temu (a może i ponad dwa lata temu....) w jakiejś gazetce reklamowej. 
Mimo, że ciasto pękło podczas pieczenia i nadzienie ujrzało światło piekarnika, to ciasto wyszło bardzo smaczne i nawet nie zdążyło ostygnąć, a już zostało bezwzględnie i okrutnie poćwiartowane. 
Idealne do kawki.

Do czasu sesji zdjęciowej pozostała już tylko połowa ciasta.

Nadzienie nadziane orzechami laskowymi zatopionymi w kremie nugatowym

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Zjadłbym sobię pizzę, czyli niedzielna pizza z dwoma serami

   Po sobotniej kawie pomarańczowej w Vanilla Cafe na Monciaku, Mój Mąż stwierdził jak w temacie. Następnego dnia postanowiłam urzeczywistnić marzenia jego kubków smakowych, zwłaszcza, że całą niedzielę, kiedy to powinien oddawać się błogiemu lenistwu ze wspaniałą małżonką, spędził w pracy. 
   Otworzyłam folder "Przepisy", wcisnęłam CTRL+F i w wyszukiwarkę wpisałam jakże niebanalne słowo "Pizza". Po szybkiej konfrontacji przepisów z tym, co akurat znajdowało się w naszej lodówce, wybrałam pizzę z dwoma serami, z jakiegoś przepisu z biedronkowej ulotki, polecanej przez Braci Kuroniów ;). Nie ważne źródło - ważne to, co z owego przepisu powstało. Zmodyfikowałam go nieco wg własnego uznania - parmezan zastąpiłam fetą (no co, akurat mi została), ciasto rosło nie godzinę a 3 - Mąż zamiast o 16 wrócił o 18stej, dodałam sos pomidorowy (pastę chili wymieszałam z resztą koncentratu pomidorowego i sosu pomidorowego sporządzonego wg przepisu z Kwestii Smaku) i tak powstała zapierająca dech w piersiach pizza, a raczej dwie pizze. 

Do pizzy (i nie tylko, ja preferuję je do każdego obiadu) świetne okazało się wino - tym razem otworzyliśmy węgierskie czerwone Hadobes Pince Cabernet Sauvignon.

środa, 3 kwietnia 2013

... i po Wielkanocy.

Tej Wielkanocy wypróbowałam 4 nowe przepisy. Wszystkie potrawy okazały się smaczne i szybko zniknęły ze stołu/lodówki. Pieczeń z piersi kurczaka faszerowana białą kiełbasą, suszonymi pomidorami, serem i ziołami. Jajka faszerowane wędzonym łososiem. Pieczony kurczak i wspomniany już mazurek. Mój Mąż był wniebowzięty, uniknęłam też częstego "poświątecznego problemu", kiedy to jedzenia jest za dużo, trzeba je potem jeść na siłę, żeby się nie zepsuło lub zamrażać. 
Na śniadaniu wielkanocnym na stole przy nakryciach stanęły filcowe króliczki, które zrobiłam sama. Inspiracją były dla mnie podobne, wystawione na portalu decobazaar.pl, których cena powaliła mnie na kolana. Powstała wersja ekonomiczna, jednak, wydaje mi się, równie ładna. 
Na wielkanocny obiad (a raczej obiadokolację) - kurczak pieczony z młodymi ziemniaczkami i papryką. 
A teraz, remontu ciąg dalszy... :) Czyli Mój Mąż poprawia płytki w łazience. :)