Wiosna trochę nas zwiodła. Już praktycznie jedną nogą była w naszych mieszkaniach, ale nagle przypomniała sobie, że ma coś do załatwienia. Rzuciła tylko zdawkowe "przyjdę później" i tyle po niej pozostało. Jak to bywa z takimi gośćmi, to, co zostało przygotowane na ich wizytę, pozostało tylko by cieszyć oko mglistym wspomnieniem i przypominać o złożonej na odchodne obietnicy...
Żonkile kupione na targu oprawione w słoneczno-pastelową osłonkę dzielnie strzeże słonik, którego podarowała mi moja przyjaciółka na 18ste urodziny.
Szklane świeczniki na tealight'y (IKEA) ustawiłam na podkładkach pod kubki z trawy morskiej (sklepik w Barcelonie) i wpięłam w nie sztuczne białe kwiaty (IKEA).
Tu pozostało jeszcze nieco zimowego chłodu. Srebrna wstążka współgra z aluminiowym stojakiem na wino. Równie czerwone jak suszona róża.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz