niedziela, 13 października 2013

W trakcie wielkich zmian trzeba upiec ciasto :)

  Ostatnio mój świat kręci się szybciej niż kiedykolwiek. Nadchodząca wielkimi krokami przeprowadzka do Norwegii, tęsknota za Mężem, który już tam jest, wieczorne lekcje norweskiego, odloty i przyloty, związane również ze znalezieniem pracy w Bergen. Na to, żeby zjeść, jest mało czasu (-6kg), a na to, żeby ugotować coś dobrego jeszcze mniej. 
    Ale tak, jak uzależniona jestem od czekolady, tak jestem uzależniona od pichcenia i "stania przy garach". Tęsknota za chwilą by przygotować coś dobrego przybrała na sile i w końcu udało mi się wygospodarować chwilkę, by upiec ciacho. Niestety tym razem tylko dla siebie i ewentualnie kolegów z pracy :). 
    Przepis znalazłam już dawno, jednak dopiero teraz "przyszedł na niego czas". 
  Ciasto jest proste i szybkie do wykonania, a efekt niewspółmiernie dobry w stosunku do kilkunastu minut, które zajmuje przygotowanie ciasta. Słodka, delikatna kruszonka przyjemnie chrobocze w ustach, a upieczone pod nią jabłka przyjemnie się w jej otoczeniu rozpływają. 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz