wtorek, 20 sierpnia 2013

Katuję się, by jeść cudowności :)

   Tak, tak... spędzam kilka godzin dziennie na intensywnych treningach po to, by:
  1. czuć się dobrze we własnym ciele, akceptować je i móc stanąć przed lustrem i stwierdzić, że dobrze wyglądam (a jeszcze niedawno wydawało mi się to zupełnie niemożliwe)
  2. móc bezkarnie zjeść o jeden (no dobra, może dwa) kawałki ciasta/kostki czekolady/ciasteczka więcej niż zwykle :)

   No i żeby nie wciskać w tego mojego biednego Męża całych blach ciast, które piekę (ostatnio namiętnie i prawie już nałogowo).
   Tym razem wypróbowałam szarlotkę z malinami - przepis zaczerpnięty z książki Elizy Mórawskiej (cudowny prezent urodzinowy). Wyszła jak z obrazka :) 
  Słodki, ale jednocześnie orzeźwiający smak owoców i kruchość delikatnego ciasta rozpływającego się w ustach. Pyszności :) 
Trochę z oddali...
... i lekki zoom :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz