niedziela, 2 marca 2014

Gastrossanie przy niedzieli :)

To, że nie pisałam dość długo, nie znaczy, że od ostatniego posta nie udało mi się upiec/ugotować nic dobrego :) Po prostu ostatnimi czasy nawet nie było czasu na zrobienie odpowiednich zdjęć, bo jedzonko znikało zanim zdążyłam je przełożyć na talerze :)
Dziś powiedziałam temu stanowcze stop i ... zrobiłam zdjęcia wprost z patelni i z talerza w trakcie, gdy Mój Mąż przeżuwał kęs za kęsem. 
W Norwegii jest dziś odpowiednik naszego Tłustego Czwartku i z tej okazji na śniadanie zjedliśmy tutejsze tradycyjne bułeczki przekładane bitą śmietaną i dżemem truskawkowym. Moim zdaniem o niebo lepsze od tradycyjnych polskich pączków (nie biorę tu jednak pod uwagę pączków z budyniem i oblanych mleczną czekoladą). 
Po śniadaniu myślałam, że pęknę i wydawało mi się, że już dziś nic nie zjem. Ale po pewnym czasie zaczęliśmy potrzebować czegoś "obiadopodobnego". Na ratunek przyszły nam grillowane kanapki z musztardą, konfiturą, serem i gotowaną piersią z kurczaka. Połączenie na pierwszy rzut oka dziwne, ale naprawdę smaczne. 
Należy jednak pamiętać o tym, że jeśli musztarda ma bardzo intensywny smak, należy dać jej niewielką ilość. Idealnym rozwiązaniem jest też przyciśnięcie kanapek czymś ciężkim (ja użyłam drewnianej deski do krojenia), dzięki czemu wychodzą zwarte i można bardzo wygodnie wziąć je w dłonie lub po prostu kroić nożem. 
Rozwiązanie w sam raz na leniwą niedzielę.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz